sobota, 28 marca 2015

Rozdział 1

Nigdy nie poznałam swojej rodziny wychowałam się w domu dziecka,dlatego siedzę tutaj sama w wigilię.Był to dzień magiczny i dzień,w którym opowiadało się pewną historię o zaginionym rodzeństwie.Tego dnia w centrum miasta odbywało się opowiadanie tej historii jak co roku.Byłam na każdym nie ominęłam ani jednego.Gdy doszłam już się zaczęło:
Kilka lat temu na skraju miasta stał sobie mały ceglany domek.Mieszkała w nim kochająca się rodzina jednak nie mieli dzieci.Gdy pewnego dnia przyszły na świat trojaczki dwoje chłopców i jedna dziewczynka  wszyscy się cieszyli jednak nie na długo.Pewnej nocy,jak wszyscy już spali ktoś się włamał do domu.Nie zważając na nic porwał rodzeństwo.Gdy wszyscy rano wstali i zorientowali się,że w domu nie ma dzieci wybuchła straszna panika.Całe miasto zaczęło ich szukać,a porywacz wywiózł je za granice i oddał każde do innego domu dziecka i w innym państwie.Jeden chłopak trafił do Irlandii,drugi trafił do Wali,a dziewczynka trafiła do Szkocji i ślad po nich zaginął.Nikt nie wie czy oni nadal żyją i czy się znają,a z tej oto historii wiemy niewiele.
Opowieść się już skończyła,a ja zadawałam sobie od dawna to pytanie ,,Jak oni mieli na imię?"
Bardzo mnie to ciekawiło,dlatego w tym roku postanowiłam poszukać czegoś o tym w internecie.Weszłam do domu i włączyłam komputer od razu wpisałam ,,Jak miało na imię zaginione rodzeństwo?" Jednak nie było dużo odpowiedzi i w końcu na samym dole zobaczyłam ,,Jak miało na imię zaginione rodzeństwo fakty." Szybko na to kliknęłam i zobaczyłam przed sobą 5 faktów:
1.Są to trojaczki.
2.Jedna dziewczyna,dwóch chłopców.
3.Każde było w innym domu dziecka.
4.Każde było w innym państwie.
5.Ich nazwisko Paterson.
Ja mam na nazwisko Paterson czy to znaczy,że co?! To na pewno nie prawda przecież wiele rodzin ma takie same nazwisko a w ogóle nie są rodziną.Nie przejęłam się tym za bardzo więc wyłączyłam komputer i włączyłam telewizje na jakiś program.Leciały kolędy więc postanowiłam zostawić.Nie było rodzinnie bo byłam sama,ale było przyjemnie i miło.Chwilę po usłyszałam pukanie do drzwi więc poszłam otworzyć:
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Nie przeszkadzam?
-Ależ nie proszę wejść.
-Dziękuje pani właśnie jechałem z rodziną do mojej mamy gdy zepsuł mi się samochód.
-Oh to straszne,ale mogą państwo zostać u mnie na wigilii.
-Bardzo dziękuję nie wiem jak się pani odwdzięczę.
-Przecież jest wigilia, a w ten magiczny czas ludzie powinni być dla siebie mili.
-To ja zawołam resztę.
-Dobrze.
Potem zaczęliśmy dzielić się opłatkiem,pomodliliśmy się i zjedliśmy wigilijną kolację.Naszykowałam im w pokoju obok spanie i sama poszłam spać.Gdy wstałam obudziłam resztę,ponieważ mnie o to prosili.Zjedliśmy śniadanie i pomogłam im naprawić samochód.Podziękowali mi jeszcze raz i pojechali.Stałam jeszcze chwilę na dworze w samej pidżamie,a potem poszłam się ubrać w to        (włosy rozpuszczone)

Nie miałam planów na dzisiejszy dzień więc postanowiłam się gdzieś przejść.Poszłam do parku i do kawiarenki.Wróciłam do domu na obiad i znów wyszłam.Gdy zaczęło się ściemniać zaczęłam wracać.Jednak zwykłą drogą było mi za daleko więc wybrałam skróty.Nigdy tamtędy nie chodziłam jak było ciemno jednak lenistwo w tamtej chwili zwyciężyło.Gdy patrzyłam na tą drogę wydawała się być krótka,ale taka nie była.W około nie było żadnych domów i krążyły plotki,że wieczorami widzi się tutaj nie ciekawe osoby,a nieważne to tylko plotki,a może to wcale nie jest prawda pomyślałam.Na początku się wahałam jednak lenistwo dało się wy znaki więc poszłam.Jak szłam cały czas wydawało mi się,że ktoś za mną idzie lecz bałam się odwrócić i sprawdzić kto to.W połowie drogi się  zatrzymałam i odwróciłam choć nie wyszło mi to na dobre.Ktoś przyłożył mi do ust jakąś szmatkę,a chwilę później zasnęłam.
***
Gdy się przebudziłam byłam związana i leżałam na ziemi.Nie mogłam się odezwać ponieważ usta miałam zaklejone taśmą.Mogłam wywnioskować,że jestem w jakiejś piwnicy która oświetlona była jedną małą żaróweczką,lecz ona prawie wcale nie świeciła.Chwilę potem drzwi otworzyły się a w nich staną jakiś chłopak.Nie wyglądał na miłego wręcz przeciwnie na kogoś kto wiecznie o wszystko był wściekły.Za nim weszli jeszcze dwaj chłopcy.Strasznie się bałam czemu ja głupia poszłam tamtą drogą.Teraz tego żałuje:
-Witam,witam widzę,że już wstałaś.-W tamtej chwili odkleił mi taśmę.
-Kim ty jesteś?
-Ja jestem Styles to jest Tomlinson i Payne.A ty?
-Camila Cabello.-Przecież nie mogłam mu podać swojego prawdziwego imienia.
-A więc dobra Camila parę rzeczy które musisz wiedzieć.Po pierwsze ja tu żądze,po drugie masz się mnie słuchać,po trzecie nie masz kłamać.
-A co jak nie będę tego przestrzegać?
-Nie radził bym.Payne,Tomlinson odwiążcie ją i zaprowadźcie do jej pokoju.
Chwilę potem zostałam zaprowadzona na strych.I to miał być mój pokój?!Chyba śnią.Choć nie było tu aż tak źle było łóżko,jakaś szafka i lusterko.Za drzwiami była łazienka,w której była mała toaleta,kran i prysznic.Ściany mojego pokoju były całe szare a drzwi ciemno brązowe.U góry było maleńkie okienko.Chciałam się stąd wydostać ale drzwi były zamknięte na klucz zaczęłam krzyczeć i walić w nie jednak bez skutku.Postanowiłam zajrzeć co jest w szafce.Zobaczyłam tam parę trampków,bieliznę,kilka par jeansów i bluzek.Ciekawe czy będę dostawać coś do jedzenia.Szczerze byłam trochę głodna i w tej chwili drzwi się otworzyły:
-Nie wal tak w te drzwi!
-Bo co?
-Bo to ci nic nie da.
-Ja chcę stąd wyjść!
-Niewykonalne.-Powiedział i uśmiechnął się.
-W ogóle po co ja wam?
-Spodobałaś mi się.
-Niezbyt tłumacząca odpowiedź.
-Dla mnie dość tłumaczy.-Powiedziała i podszedł bliżej.
-A jest tu ktoś jeszcze prócz was?-Zapytałam tak z ciekawości.
-Tak jeszcze dwóch Malik i Horan,ale ich poznasz później.A i zejdź na kolację.
Po tych słowach wyszedł.Zastanawiam się czy dobrze dobrze zrobiłam,że skłamałam.Ciekawe jak tan Horan i Malik wyglądają może są gorsi,lub milsi.Powiedział,że mam zejść na kolację a więc zeszłam.Dobra schodami w dół i teraz,albo w prawo,albo w lewo.Wybrałam prawo i dobrze wybrałam bo na wprost była kuchnia:
-O już jesteś,siadaj.
-Dzięki.-Powiedziałam cicho.
-Trzymaj tu są twoje kanapki.
-Dziękuje.-Odpowiedziałam teraz trochę głośniej.
Wszyscy delektowali się kanapkami których każdy miał po cztery.Smakowało mi,lecz gdy zjadłam odeszłam od stołu i wróciłam do pokoju.Ja nie chcę tu być,powiedziałam sama do siebie i w tej samej chwili padłam na łóżko.Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do tego pomieszczenia dlatego już przestałam walić w drzwi.Postanowiłam wziąść prysznic,więc wzięłam potrzebne mi rzeczy i poszłam do łazienki.Zamknęłam drzwi i odkręciłam wodę po czym pod nią weszłam.Nie wiem ile siedziałam,lecz wiem że nie długo.Wyszłam z pod gorącej wody wytarłam się ręcznikiem,ubrałam przygotowane wcześniej rzeczy i wyszłam.

sobota, 14 marca 2015

Prolog

Spotkanie,które odmieniło ich życia.Zaginione rodzeństwo:
-Ale ja nie mam braci!
-To my jesteśmy tym zaginionym rodzeństwem.
-Ale to nie możliwe.
Jednak sprawy posunęły się za daleko:
-Pomocy!!!
-Laura!!!
Co zrobią ich znajomi:
-Oni nie mogą się dowiedzieć.
-Dlaczego?
-Bo nie chcemy ryzykować twojego życia.
Jednak było już za późno,oni już to wiedzieli.Smutek,płacz,depresja,szantaż:
-Albo mi wszystko powiesz,albo nigdy nie zobaczysz swoich braci.
-Nigdy!
-Sama tego chciałaś.
-Nie!!!
Błaganie o pomoc,,Zayn,Niall co z nimi?" Jej pytanie.
Jak potoczą się ich losy?Co stanie się z zaginionym rodzeństwem?