piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 6

Zbliżył się do mnie i mnie uderzył krzyknąłem tylko ,,Laura uciekaj!" i dalej już nic nie pamiętam.
                                                                                      Laura
Uciekałam ile sił w nogach,gdy dobiegłam do drzwi wyjściowych próbowałam je otworzyć tyle że były zamknięte.Błagam otwórzcie się mówiłam szarpiąc za klamkę jednak ani drgnęły.Słyszałam kroki Harrego na schodach by po chwili zobaczyć go tutaj.Podszedł do mnie i złapał mnie za włosy mówiąc:
-Nie słuchałaś się mnie to teraz za to zapłacisz.
Bałam się go.Wyglądał jakby chciał mnie zabić teraz w tej chwili.Zeszliśmy można powiedzieć że pod ziemię.Otworzył jakieś drzwi i wrzucił mnie tam po czym sam wszedł do środka:
-Teraz tu będziesz siedzieć,a i są inne zasady.Nie odzywasz się nie pytana,nie wolno ci płakać ani krzyczeć,nie wychodzisz z tego pomieszczenia.Zrozumiano?!
-Tak.-Odpowiedziałam cicho.
Szarpnął mnie ostatni raz za włosy i wyszedł.Zamknął drzwi na klucz pięknie teraz to już na pewno nie spotkam Zayn'a ani Niall'a.Było tu ciemno pomimo tej jednej żarówki na górze co nie dawała za dużo światła.Za drugimi drzwiami była łazienka i tyle.Ani jednego okna ani nic.Usiadłam przy ścianie i podkurczyłam nogi,a ja głupia go polubiłam.Chwilę potem usłyszałam czyjeś kroki po schodach i w drzwiach pojawił się Harry.Chwycił mnie za włosy i zaprowadzi do innego pomieszczenia.Przy drzwiach była położona lina i taśma.Co on chce mi zrobić?!Zaczęłam się go na prawdę bać.Ciągnąc mnie za włosy prowadził mnie w głąb pomieszczenia.Zatrzymał się przy jakiś belkach do których były przyczepione skórzane pasy.Kazał stanąć mi na dolnej belce i unieść ręce do góry.Wziął przyczepił najpierw jedną rękę potem druga i to samo z nogami:
-Tylko spróbuj uronić jedną łzę a pożałujesz.
Powiedział i zakleił mi usta taśmą po czym zaczął ładować mi mocne ciosy w brzuch.Nie mogłam powstrzymać łez.Same lały mi się z oczy.Gdy tylko on to zobaczył uderzył mnie w policzek po którym wrócił do swojej ostatniej czynności.Po około pięciu minutach skończył oczywiście w trakcie były przerwy na uderzenie w twarz.Odpiął mnie i znowu ciągnąc za włosy zaprowadził do mojego wcześniejszego miejsca pobytu.Puścił moje włosy i rzucił mną o podłogę.Wychodząc powiedział:
-Nie chciałem tego robić,lecz sama mnie do tego zmusiłaś.
Widać było na jego twarzy smutek.Usłyszałam to co powiedział jednak starałam się na to nie zwracać uwagi.Zaraz potem pobiegłam do łazienki i stojąc nad kranem plułam krwią.Doprowadził mnie do takiego stanu w którym wydawało mi się,że zaraz umrę.Ciekawe gdzie są Niall i Zayn.Przemyłam twarz wodą i wyszłam.Położyłam się na plecach i patrzyłam w sufit.Jak na razie to było moje jedyne zajęcie bo tu do roboty nic nie było.W ustach dalej czułam smak krwi.Co sprawiało,że choć nie chciałam o tym myśleć,myślałam.
                                                                                 Niall
Obudziłem się w piwnicy naszego domu,ale gdzie jest Zayn i Laura?Popatrzyłem w około jednak nigdzie ich nie widziałem.Jak on coś jej zrobi to go zabiję.Niech tylko podniesie na nią rękę.Chwilę później do piwnicy wrzucili Zayn'a.Bez zastanowienia podbiegłem do niego.Wyglądał strasznie jedno oko miał podbite i cały był poobijany.Próbowałem go obudzić,ale udało mi się to dopiero po pięciu minutach:
-Gdzie ja jestem?
-W piwnicy.
-A jest tu Laura?
-Nie.
-Jak ja mogłem do tego dopuścić?
-To nie twoja wina.
-Niall ona zginie i to dlatego,że nie umiałem jej uchronić.-Powiedział dużo ciszej ze łzami w oczach.
-Wiem coś wymyślę obiecuję.-Mówiąc to usiadłem obok niego.
Wiedziałem jak się to skończy.Prędzej czy później ją zabiję Zayn też to wie.Czyli takie to uczucie,gdy wiesz że stracisz  bliską ci osobę,której nie widziałeś całe życie jednak nie możesz nic z tym zrobić.Nie byliśmy dobrymi braćmi i ja i Zayn to wiemy.Ale nie takie zakończenie,ja na to nie pozwolę.Podszedłem do drzwi i zacząłem walić w nie krzycząc:
-Wypuście nas stąd!!!
Drzwi otworzył Harry.Jak tylko go zobaczyłem uderzyłem go pięścią w twarz,a chwilę potem zaczęliśmy się bić.Gdy Zayn się obudził dołączył do mnie.Walka była zacięta aż w końcu Harry złapał mnie za bluzkę.Jak tylko to zrobił Zayn chciał go uderzyć jednak powiedziałem mu,że nie warto.Harry popatrzył się na mnie i powiedział:
-Nie radził bym jeśli chcesz by twoja młodsza siostra żyła.
-Jak jej coś zrobisz zabiję cię!
-Za późno.-I podniósł rękę by mnie uderzyć.
-Harry.-Krzyknął Zayn.
-Ta?
-Puść Laurę i Niall'a a weź mnie.
-Zayn co ci odbiło.
-To jest rola najstarszego.Bronić młodszych.-Powiedział cicho.
Wtedy Harry wyciągną zza spodni broń.Zbliżył się do Zayn'a i wycelował.Nie mogłem kontrolować łez.Słyszałem tylko jak mówi ,,przepraszam" i broń strzeliła.


środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 5

-Ok wybaczam.-A on wtedy podszedł i mnie mocno przytulił.
-Dziękuję.
I wyszedł.Gdy wychodził w drzwiach minął się z Harrym.Od kąt przyjechali Niall i Zayn nie widuję się z nim za często.Może to i dobrze?A może nie?Nie wiem.Wszedł do pokoju po czym zamkną za sobą na klucz drzwi.Co on robi?Nie no to są chyba jakieś żarty.Na klucz?!:
-Hey mała.-Powiedział i zaczął zbliżać się w moja stronę.Z każdym jego krokiem szłam w tył aż trafiłam na ścianę.
-Styles,Co ty chcesz zrobić?
-Nie mów mi Styles.Mów mi Harry.
I wtedy zbliżył się tak,że przycisnął mnie do ściany i nie umiałam się ruszyć po czym zbliżył nasze wargi.Mój pierwszy taki pocałunek.Chciałam go odepchnąć jednak nie umiałam za mocno mnie trzymał.Wziął mnie na ręce jak księżniczkę i położył na łóżko.Dosłownie na kilka sekund odłączył nasze usta i wtedy skorzystałam z okazji i wstałam z łóżka:
-Weź się odczep!
-Bo co?Jesteś moja i masz robić to co ja ci mówię!-Krzyknął.I znowu połączył nasze usta.
Teraz to był tylko pocałunek on trzymał mnie w tali a ja położyłam swoje ręce na jego ramionach.Siedząc na łóżku całowaliśmy się.Nawet dobrze całował i w tamtej chwili ktoś popukał do drzwi.Szybko pobiegłam je otworzyć.Po otwarciu w drzwiach stanął Zayn:
-Hey mogę cię porwać  na chwilę?
-No ok.-Popatrzyłam na Harrego na co on skiną tylko głową.
                                                                                          Zayn
Postanowiliśmy z Niallem,że powiemy jej dzisiaj.Nie przez żaden głupi plan.Zaprowadziłem ją do mojego pokoju gdzie czekał Niall.Gdty weszliśmy zamknąłem drzwi na klucz i zacząłem:
-Bo jest taka jedna sprawa.
-Jaka?
-Bo my,ja Niall i ty jesteśmy rodziną.
-Co jacyś kuzyni?
-Nie, my jesteśmy tym zaginionym rodzeństwem.
-Laura.Jesteś naszą siostrą.-Dodał  Niall.
-Że co?!To Niemożliwe!Ja nie mam rodzeństwa.Ja jestem z domu dziecka i skąd znasz moje imię.
-Tak jak i my.Ta historia,że każde oddał do innego domu dziecka w innym państwie i domyśliłem się.
-Dziewczynę do Szkocji czyli ty.Jednego chłopaka do Wali czyli Zayn i jednego do Irlandii czyli ja.Nie widzisz podobieństwa.-Powiedział Niall.
-No trochę jesteśmy podobni.
-Trochę?Nawet bardzo dlatego nie zbliżaliśmy się do ciebie za bardzo.Żeby Harry się nie domyślił.-Powiedziałem z uśmiechem?Na ustach.
-Dobra dajcie mi się z tym przespać.
-Ok.-Powiedziałem ja i Niall w tym samym momencie.
Przekręciłem klucz w zamku i jeszcze w tamtej chwili do pokoju wkroczył wkurzony Harry:
-A czyli wszyscy mnie kłamaliście!!!
-Ale.-Powiedziała Laura.
-Zamknij się!!!
-Nie odzywaj się tak do niej!-Krzyknąłem na niego.
-Bo co?!!!-Powiedział z uśmieszkiem na ustach.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 4

Chyba Styles czekał aż wejdę do pokoju i wtedy zaczął się na niego wydzierać i myślał że nic nie będę słyszeć wręcz przeciwnie słyszałam wszystko.
~~~~ to co słyszałam
-Coś ty narobił?
- Ja?!Nic nie zrobiłem.O co ci chodzi?!
-Zayn Przez ciebie się wkurzył totalnie i wież co zauważyłem?
-Co?
-Że ty,Zayn i Camila jesteście do siebie bardzo podobni.
-No i co?!Bo nie rozumiem!
-Mów w tej chwili co was łączy!
-Nic nas nie łączy!To czyli,że jak jesteśmy podobni to już nas coś łączy?!
-No najwidoczniej!Ciągle spędzacie z nią czas!
-Dobra to co łączy ciebie i Louis'a?Bo też jesteście podobni!
-Weź się uspokój!~~~~~~            
Potem usłyszałam jak ktoś w coś uderzył i słyszałam Niall'a jak wychodzi z domu.Od razu ubrałam trampki i pobiegłam za nim krzycząc żeby się zatrzymał:
-Niall stój!-I w końcu się zatrzymał.
-Co?!
-Czemu wyszedłeś?
-Bo jestem zdenerwowany!
-A czy to co mówił Harry to prawda?
-O co ci teraz chodzi?!
-Że coś nas łączy.
-Dowiesz się kiedyś teraz daj mi spokój!
-Nie krzycz na mnie!
-Bo?!-Zapytał cały czas krzycząc na co ja się popłakałam i uciekłam od niego.
-Camila stój.Przepraszam ja nie chciałem.
Szybko pobiegłam do domu i zamknęłam się w swoim pokoju płacząc.
                                                                        Niall(Horan)
I co ja najlepszego zrobiłem swojej siostrze?!Jestem idiotą do potęgi sprawiłem,że płacze moja siostra.Prze ze mnie.Poczochrałem swoje włosy ciągnąc za ich końcówki,a przy tym krzycząc i kopiąc w co popadnie.Pójdę do Zayn'a przynajmniej go przeproszę i z nim pogadam.Dobrze wiedziałem gdzie go szukać.Po 15 minutach byłem na miejscu.Siedział tam ze swoją dziewczyną Perrie z szkolnego gangu dziewczyn.Postanowiłem do nich podejść:
-Hey.Zayn chciałem pogadać.
-Do może ja was zostawię samych pa.
-Pa.-Powiedzieliśmy w tym samym momencie.
-Czego chcesz?
-Chciałem cię przeprosić i coś powiedzieć.Sory.
-Wybaczam.O co chodzi?
-Harry się domyśla i sprawiłem że "Camila" się popłakała.
-Jak i co?Zacznij od początku.
-Ok.Jak wyszedłeś zeszła na dół i zaczęła się pytać co się stało to my znaczy Harry wytłumaczył jej o co chodzi.No i zaczął się nam przyglądać bardzo uważnie i powiedział,że ma iść do swojego pokoju,Jak już do niego weszła do zaczął się pytać czy coś naszą trójkę łączy,na co ja mu odpowiedziałem że nic i zaczęliśmy się o to kłócić dlatego się wkurzyłem i wyszedłem,a ona to wszystko słyszała i wybiegła za mną.Pytała się czy to prawda ja jej powiedziałem że się dowie się kiedyś,ale ja na nią krzyczałem i ona mi powiedziała że mam przestać krzyczeć i ja znowu się wydarłem na co ona się rozpłakała i uciekła.
-No nieźle dziś namieszałeś,ale bardziej przejmuję się Harrym trzeba jej powiedzieć to jutro.
-Zgadzam się.
-Jutro siódma samochód.
-Rozumiem.Idziemy do domu?
-Ok.
                                                                                 Laura(Camila)
Ktoś zaczął pukać do mojego pokoju.Niechętnie podeszłam i je otworzyłam i może dobrze bo moim oczom ukazała się Taylor i jeszcze inne dziewczyny:
-Hey co taka smutna?
-Pokłóciłam się z Niallem.
-A rozumiem.Ok przyprowadziłam ci gości.To są dziewczyny z szkolnego gangu dziewczyn Perrie przewodnicząca,Jade,Leigh-Anne i Jesy.
-Hey.-Powiedziały razem na co ja im odpowiedziałam tym samym.
-Wejdźcie i siadajcie na łóżku.To co robimy?-Zapytałam zamykając drzwi.
-Dziś mamy w planach zabrać cię na zakupy.Zgadzasz się?
-No ok,ale ja nie mam kasy.
-Spoko to się załatwi.Ubieraj się.-Powiedziała Perrie.
-Ok chwila.-Założyłam bluzę i trampki.Po chwili byłam już gotowa do wyjścia.
-A Harry wie?
-Tak.Nim się nie przejmuj.
I wyszłyśmy.Pierwszy raz tu byłam,a do tej pory trzymałam się blisko domu dlatego cały czas chodziłam krok w krok za dziewczynami.Po dłuższym czasie byliśmy już w galerii:
-Ok teraz dobieramy się parami.
-To ja z Camilą.-Powiedziała Perrie.
-To ja z Leigh.
-Czyli Jade i Jesy razem.-Powiedziała Perrie.
Minęło kilka sekund i już byłyśmy z Perrie w pierwszym sklepie.Było tu dużo ładny bluzek ale tylko jedna zwróciła moja uwagę na tyle by ją przymierzyć:
-Podoba ci się?
-Bardzo.
-Mi też idziemy przymierzyć.
I chwilkę później stałyśmy razem przed lustrem.
-Jest śliczna.-Powiedziałyśmy w tym samym momenicie.
-No Laura to kupujemy te bluzki i mamy takie same rzeczy.
-Skąd znasz moje prawdziwe imię.
-Jestem dziewczyną twojego znajomego i od razu wiedziałam,że to nie twoje imię.
-Dobra,ale nie mów nikomu.
-Ok.
Podeszłyśmy do kasy i zapłaciliśmy.Po zapłaceniu drugi sklep tyle że ze spódnicami.I znowu kupiłyśmy te same spódnice i do tego buty.Również te same.Gdy wychodziliśmy z ostatniego sklepu żeby spotkać się z dziewczynami śmiałyśmy się ile wlezie.Teraz na różne okazje będziemy ubierać te same ciuchy.I jeszcze mamy ten sam kolor włosów i oczu.Normalnie jak bliźniaczki.Jak już byłyśmy wszystkie razem poszłyśmy coś zjeść przy czym pogadałyśmy o tym co kupiłyśmy.Nigdy tak się nie bawiłam,gdy nadszedł czas na pójście do swoich domów wszyscy poszli a Ja i Taylor zostałyśmy:
-Ok to ja już się zbieram.
-Ja idę z tobą.Harry powiedział,że mam cię nie spuszczać cię z oczu.
-Rozumiem.
Całą drogę rozmawiałyśmy o tym co nowego w świecie i gdzie mieszkałam wcześniej>Nawet nie zorientowałam się kiedy byliśmy w domu.Zapytała się mnie jeszcze czy mi się podobało na co ja odparłam tak i poszła do siebie.Poszłam do pokoju żeby wypakować rzeczy,a na to kogo tam ujrzałam chciałam wyjść:
-Hey Camila ja chciałem cię przeprosić.
 -Nie wiem czy ci mam wybaczyć.
-Proszę ja naprawdę tego żałuję.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy rozdział następny
(sory za jakiekolwiek błędy.)


Rozdział 3

Już się bałam co powie w tamtym momencie.Może dowiedział się prawdy?Nie proszę tylko nie to:
-Jest jedna droga po której nie masz prawa chodzić.
-Ok.
-To ta na wprost domu.Rozumiesz?
-Tak rozumiem.
-Możesz już iść.
I na te słowa zaczęłam wchodzić po schodach na 3 piętro,które było dość wysoko,gdy już weszłam do pokoju położyłam się.Polubiłam tych dwóch chłopaków i widzę,że jesteśmy dość do siebie podobni.Czy to możliwe że... nie przecież oni mają każde inne nazwisko i każde jest z innego państwa.Muszę ich o coś zapytać,raczej o dwie rzeczy.Jak to możliwe,że wiedzą,że kłamie.Nikt z nich mnie nie zna to skąd oni to wiedzą.Cyba że... i wróciłam do pierwszej myśli.Przecież to nie możliwe.Są dość mili i ładni,nie ładni żeby mi się podobali ale są ładni i mają styl.Choć reszta też.I wtedy usłyszałam pukanie do drzwi:
-Proszę.-Była to dziewczyna z krótkimi,falowanymi,złotymi włosami.Do tego miała mocno czerwone usta i niebieskie oczy.
-Hey jestem Taylor,a ty pewnie Camila.
-Tak.Co ty tu robisz?Sory że tak pytam ale ciekawość.
-Przyszłam ci dotrzymać towarzystwa jestem przyjaciółką Harry'ego.
-Miło.A długo się przyjaźnicie?
-Od małego.
-Fajnie ja nie mam takiego przyjaciela.
-Ani przyjaciółki?
-Ani przyjaciółki.
-Jutro przyjdę tu z kimś i to że nie masz przyjaciółki to się zmnieni.
-Ok.
-Ja już muszę iść,a więc pa.
-Pa.-Rzuciłam i wyszła.
Do końca dnia zostało jeszcze dużo czasu dlatego znowu wzięłam do rąk książkę.Nie wiem która godzina była jak skończyłam ale wiem,że strasznie byłam zmęczona,więc poszłam do łazienki w której umyłam się i ubrałam w ciuchy do spania.
                                                                              Zayn(Malik)
Obudziłem się rano i szybko pobiegłem do Niall'a.Muszę z nim poważnie pogadać o tym czy jej powiedzieć czy nie:
-Niall wstawaj!
-Co jest?Czemu się drzesz?
-Bo normalnie jak bym mówił to byś się nie obudził.
-No fakt.Co chcesz?
-Musimy jej powiedzieć.
-Ale nie możemy jej narażać,a jak Harry usłyszy?!
-To ją ochronimy.Pomiędzy nami i tak widać mocne podobieństwo co oznacza,że Harry prędzej czy później by się domyślił.
- Dobra za dwa dni wieczorem pojedziemy na tą uliczkę przed domem autem i zawołamy ją.Jak podejdzie wsadzimy ją do auta i wszystko jej wyjaśnimy.
-Ok.
-A teraz wyjdź bo chcę jeszcze pospać.
-Ok pa.
Poszedłem do jej pokoju,wszedłem i usiadłem na krześle przy jej łóżku po czym chwyciłem jej rękę i pogładziłem ją po włosach.Jak mogłem być tak ślepy ja szukałem w Anglii a tym czasem ona było w Szkocji.Zaczęła się budzić więc puściłem jej rękę,ucałowałem ją jeszcze w czoło i wyszedłem.Zwołałem wszystkich do kuchni na śniadanie.Byli wszyscy prócz Niall'a i Camili pewnie Niall jeszcze śpi,a Camila się szykuję.Postanowiłem to sprawdzić najpierw poszedłem do pokoju Camili.I tam zobaczyłem ich dwoje:
-Ej chodźcie na śniadanie.
-Ok.-Powiedział Niall i wyszedł z pokoju.
-A ty?
-Zaraz zejdę.
Po tych słowach wyszedłem z pokoju i wróciłem do kuchni gdzie wszyscy jedli:
-Gdzie są moje kanapki?!
-Nie ja.-Odpowiedzieli wszyscy prócz Niall'a.
-Niall!!!
Krzyknąłem chyba na cały Londyn po czym rzuciłem się na niego.Trzymając go za koszulkę patrzyłem mu w oczy to nie był pierwszy raz miałem już tego dość.W końcu go puściłem i powiedziałem tylko:
-Dzisiaj ty zmywasz.
-Dobra.
Widać było,że był wystraszony całą tą sytuacją.Szczerze to zdziwiłem się moim zachowaniem nigdy tak nie wybuchałem.Co się ze mną dzieje?!
                                                                                  Laura(Camila)
Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Niall'a myjącego naczynia i wkurzonego Zayn'a:
-Nie jesz?-Zapytałam.
-Nie zjem coś na mieście.
-Co mu się stało?-Zapytałam reszty.
-Horan pomylił talerze i zjadł jego kanapki.
-I o to tak się musi drzeć?
-Najwidoczniej.
Style's przyglądał się mi i Horanowi trochę mnie to przerażało bo nie wiedziałam o co chodzi.Chwilę potem powiedział do mnie żebym poszła do swojego pokoju i bez zastanowienia tam poszłam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hey proszę komentujcie (można jako anonim) to motywuje do dalszego pisania P.S.Sory za jakiekolwiek błędy. 

                                                                                           

niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 2

Chwilę później do pokoju z tego co zapamiętałam wszedł Tomlinson:
-Hey nie smakowało ci?
-Hey niby czemu?
-Bo tak jakoś szybko odeszłaś.
-Nie było pyszne,tylko ja tak mam od zawsze.
-Aaa już kumam.
-A jacy są ten Malik i Horan?
-Zobaczysz a teraz muszę już iść pa
-Pa.
I co teraz?Nie ma tu telewizji a ni komputera to co ja mam robić.Postanowiłam,że pójdę spać,lecz udało mi się to dopiero po 15 minutach.
-----------------------------------------------Następny dzień--------------------------------------------------------
Obudziłam się rano i zauważyłam,że ktoś przy mnie siedzi był to Style's. Co on tu robi tak wcześnie:
-Hey,co ty tu robisz tak wcześnie?
-Nic siedzę sobie.
-Siedzisz sobie powiadasz.
-No.-Powiedział śmiesznym głosem na co zaczęłam się śmiać.
-Za godzinę śniadanie zejdź na nie.
-Ok.
Dziwiło mnie to iż mogę rozmawiać z nim normalnie.Na początku wydawał się na kogoś kogo masz się słuchać i nie rozkazywać mu.A tymczasem mogłam do niego powiedzieć to co chciałam.Ciekawe kiedy poznam resztę.Mówił że mam zejść na śniadanie a szczerze byłam trochę głodna.Bez zastanowienia wyciągnęłam coś z szafy,ubrałam się w to i zeszłam na dół.Weszłam do kuchni i zobaczyłam talerz na którym leżało parę kanapek i kubek herbaty.Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.Kanapki były przepyszne,więc zjadłam je wszystkie co do okruszka.Teraz trochę żałuję,że nie podałam mu prawdziwego imienia i nazwiska,lecz nie powiem mu teraz bo sam powiedział,że nie lubi jak ktoś kłamie.Wstałam od stołu i wróciłam do pokoju.Szczerze ten pokój przypomina mi mój pokój z domu dziecka i to w tym było najgorsze.Podeszłam do małego okienka i otworzyłam je po czym wystawiłam głowę na dwór.A tak na marginesie to gdzie ja jestem.Czy ja jestem nadal w Szkocji?Bo nie wydaje mi się.Zastanawiało mnie jedno co oni mają zamiar ze mną zrobić.No bo chyba nie będą mnie tu trzymać bo tak.Drzwi otworzyły się,a w nich pojawił się Payne:
-Tu masz jakąś książkę do czytania.-Powiedział i położył ją na łóżko.
-Dzięki.-Powiedziałam,a on wyszedł.
On był inny niż ci wszyscy,był bardziej zamknięty w sobie.Przynajmniej tak wywnioskowałam.Mało się odzywał,rzadko tu przychodził.No szczerze to Style's bywał tu najczęściej,a właściwie gdzie on jest i jak ma na imię?Zaczęło mi się nudzić dlatego podeszłam do łóżka i zaczęłam czytać przyniesioną mi książkę.Była dość ciekawa choć na pierwszy rzut oka wydawała się być nudna.Nie wiem która była godzina,ale byłam strasznie głodna.W tej chwili usłyszałam jak ktoś woła mnie na obiad.Zeszłam na dół i Zobaczyłam dwóch innych chłopaków to pewnie Horan i Malik:
-Hey.-Rzucili w tym samym momencie.
-Hey.-Odpowiedziałam.
-Ja jestem Horan,a to Malik.-I wskazał ręką na chłopaka siedzącego obok.
-Camila.
-Miło poznać.
-Mnie też.
W tym momencie usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam jeść.Już miałam odchodzić od stołu,gdy Styles powiedział:
-A deser.
-Ok.
Wróciłam się z powrotem,a po chwili dostałam wielki puchar z lodami i owocami plus bita śmietana.Jak już skończyłam jeść odeszłam od stołu i wróciłam na górę.Znów zabrałam się za czytanie tej książki bo co miałam innego robić.Nawet nie zdążyłam jej otworzyć a przy drzwiach stali Malik i Horan:
-Hey idziesz z nami na spacer?
-Jak mogę to tak.
Ubrałam trampki,jakąś bluzę i wyszłam.Nie znałam tej okolicy i w tej chwili stwierdziłam,że to nie jest Szkocja:
-Ej czy ja jestem w Szkocji?
-Nie w Angli.
Aha czyli jednak dobrze myślałam nie jestem w Szkocji,ale dlaczego musieli wywozić mnie aż z kraju żeby mnie poznać:
-A tak szczerze to gdzie idziemy?
-Pokazujemy ci okolice.
-Właściwie to pierwszy raz jestem w Angli i muszę przyznać,że ładnie tutaj macie.
-Dzięki ale my nie stąd.
-To skąd?
-Ja z Wali,a Horan z Irlandii.Ty pewnie ze Szkocji?
-Dokładnie.
-Zdradziło cię pytanie.
-Domyśliłam się.-Powiedziałam na co wszyscy się zaśmiali.
-Co wy tu robicie całymi dniami?
-Gramy w piłkę,chodzimy po mieście.
-Nie nudzi wam się?
-Nie.
Byliśmy już dość daleko od ,,domu" i szczerze nie chciałam tam wracać:
-A teraz Camila powiedz twoje prawdziwe imię.
-Ale to jest moje prawdziwe imię czego wy chcecie?
-Wiemy,że nie.
-Ale to jest moje imię.
-Ok.
Chodziliśmy tak dość długo rozmawiając o różnych rzeczach.Czułam z tymi chłopakami więź tak jak bym ich już wcześniej znała tylko to było bardzo,bardzo,bardzo... temu.Chyba od kąt wyszliśmy minęła jakaś godzina,dwie.Po chwili zawróciliśmy w drogę powrotną.Gdy weszłam od razu zaczepił mnie Style's:
-Muszę ci coś powiedzieć.
-Co?

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 1

Nigdy nie poznałam swojej rodziny wychowałam się w domu dziecka,dlatego siedzę tutaj sama w wigilię.Był to dzień magiczny i dzień,w którym opowiadało się pewną historię o zaginionym rodzeństwie.Tego dnia w centrum miasta odbywało się opowiadanie tej historii jak co roku.Byłam na każdym nie ominęłam ani jednego.Gdy doszłam już się zaczęło:
Kilka lat temu na skraju miasta stał sobie mały ceglany domek.Mieszkała w nim kochająca się rodzina jednak nie mieli dzieci.Gdy pewnego dnia przyszły na świat trojaczki dwoje chłopców i jedna dziewczynka  wszyscy się cieszyli jednak nie na długo.Pewnej nocy,jak wszyscy już spali ktoś się włamał do domu.Nie zważając na nic porwał rodzeństwo.Gdy wszyscy rano wstali i zorientowali się,że w domu nie ma dzieci wybuchła straszna panika.Całe miasto zaczęło ich szukać,a porywacz wywiózł je za granice i oddał każde do innego domu dziecka i w innym państwie.Jeden chłopak trafił do Irlandii,drugi trafił do Wali,a dziewczynka trafiła do Szkocji i ślad po nich zaginął.Nikt nie wie czy oni nadal żyją i czy się znają,a z tej oto historii wiemy niewiele.
Opowieść się już skończyła,a ja zadawałam sobie od dawna to pytanie ,,Jak oni mieli na imię?"
Bardzo mnie to ciekawiło,dlatego w tym roku postanowiłam poszukać czegoś o tym w internecie.Weszłam do domu i włączyłam komputer od razu wpisałam ,,Jak miało na imię zaginione rodzeństwo?" Jednak nie było dużo odpowiedzi i w końcu na samym dole zobaczyłam ,,Jak miało na imię zaginione rodzeństwo fakty." Szybko na to kliknęłam i zobaczyłam przed sobą 5 faktów:
1.Są to trojaczki.
2.Jedna dziewczyna,dwóch chłopców.
3.Każde było w innym domu dziecka.
4.Każde było w innym państwie.
5.Ich nazwisko Paterson.
Ja mam na nazwisko Paterson czy to znaczy,że co?! To na pewno nie prawda przecież wiele rodzin ma takie same nazwisko a w ogóle nie są rodziną.Nie przejęłam się tym za bardzo więc wyłączyłam komputer i włączyłam telewizje na jakiś program.Leciały kolędy więc postanowiłam zostawić.Nie było rodzinnie bo byłam sama,ale było przyjemnie i miło.Chwilę po usłyszałam pukanie do drzwi więc poszłam otworzyć:
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Nie przeszkadzam?
-Ależ nie proszę wejść.
-Dziękuje pani właśnie jechałem z rodziną do mojej mamy gdy zepsuł mi się samochód.
-Oh to straszne,ale mogą państwo zostać u mnie na wigilii.
-Bardzo dziękuję nie wiem jak się pani odwdzięczę.
-Przecież jest wigilia, a w ten magiczny czas ludzie powinni być dla siebie mili.
-To ja zawołam resztę.
-Dobrze.
Potem zaczęliśmy dzielić się opłatkiem,pomodliliśmy się i zjedliśmy wigilijną kolację.Naszykowałam im w pokoju obok spanie i sama poszłam spać.Gdy wstałam obudziłam resztę,ponieważ mnie o to prosili.Zjedliśmy śniadanie i pomogłam im naprawić samochód.Podziękowali mi jeszcze raz i pojechali.Stałam jeszcze chwilę na dworze w samej pidżamie,a potem poszłam się ubrać w to        (włosy rozpuszczone)

Nie miałam planów na dzisiejszy dzień więc postanowiłam się gdzieś przejść.Poszłam do parku i do kawiarenki.Wróciłam do domu na obiad i znów wyszłam.Gdy zaczęło się ściemniać zaczęłam wracać.Jednak zwykłą drogą było mi za daleko więc wybrałam skróty.Nigdy tamtędy nie chodziłam jak było ciemno jednak lenistwo w tamtej chwili zwyciężyło.Gdy patrzyłam na tą drogę wydawała się być krótka,ale taka nie była.W około nie było żadnych domów i krążyły plotki,że wieczorami widzi się tutaj nie ciekawe osoby,a nieważne to tylko plotki,a może to wcale nie jest prawda pomyślałam.Na początku się wahałam jednak lenistwo dało się wy znaki więc poszłam.Jak szłam cały czas wydawało mi się,że ktoś za mną idzie lecz bałam się odwrócić i sprawdzić kto to.W połowie drogi się  zatrzymałam i odwróciłam choć nie wyszło mi to na dobre.Ktoś przyłożył mi do ust jakąś szmatkę,a chwilę później zasnęłam.
***
Gdy się przebudziłam byłam związana i leżałam na ziemi.Nie mogłam się odezwać ponieważ usta miałam zaklejone taśmą.Mogłam wywnioskować,że jestem w jakiejś piwnicy która oświetlona była jedną małą żaróweczką,lecz ona prawie wcale nie świeciła.Chwilę potem drzwi otworzyły się a w nich staną jakiś chłopak.Nie wyglądał na miłego wręcz przeciwnie na kogoś kto wiecznie o wszystko był wściekły.Za nim weszli jeszcze dwaj chłopcy.Strasznie się bałam czemu ja głupia poszłam tamtą drogą.Teraz tego żałuje:
-Witam,witam widzę,że już wstałaś.-W tamtej chwili odkleił mi taśmę.
-Kim ty jesteś?
-Ja jestem Styles to jest Tomlinson i Payne.A ty?
-Camila Cabello.-Przecież nie mogłam mu podać swojego prawdziwego imienia.
-A więc dobra Camila parę rzeczy które musisz wiedzieć.Po pierwsze ja tu żądze,po drugie masz się mnie słuchać,po trzecie nie masz kłamać.
-A co jak nie będę tego przestrzegać?
-Nie radził bym.Payne,Tomlinson odwiążcie ją i zaprowadźcie do jej pokoju.
Chwilę potem zostałam zaprowadzona na strych.I to miał być mój pokój?!Chyba śnią.Choć nie było tu aż tak źle było łóżko,jakaś szafka i lusterko.Za drzwiami była łazienka,w której była mała toaleta,kran i prysznic.Ściany mojego pokoju były całe szare a drzwi ciemno brązowe.U góry było maleńkie okienko.Chciałam się stąd wydostać ale drzwi były zamknięte na klucz zaczęłam krzyczeć i walić w nie jednak bez skutku.Postanowiłam zajrzeć co jest w szafce.Zobaczyłam tam parę trampków,bieliznę,kilka par jeansów i bluzek.Ciekawe czy będę dostawać coś do jedzenia.Szczerze byłam trochę głodna i w tej chwili drzwi się otworzyły:
-Nie wal tak w te drzwi!
-Bo co?
-Bo to ci nic nie da.
-Ja chcę stąd wyjść!
-Niewykonalne.-Powiedział i uśmiechnął się.
-W ogóle po co ja wam?
-Spodobałaś mi się.
-Niezbyt tłumacząca odpowiedź.
-Dla mnie dość tłumaczy.-Powiedziała i podszedł bliżej.
-A jest tu ktoś jeszcze prócz was?-Zapytałam tak z ciekawości.
-Tak jeszcze dwóch Malik i Horan,ale ich poznasz później.A i zejdź na kolację.
Po tych słowach wyszedł.Zastanawiam się czy dobrze dobrze zrobiłam,że skłamałam.Ciekawe jak tan Horan i Malik wyglądają może są gorsi,lub milsi.Powiedział,że mam zejść na kolację a więc zeszłam.Dobra schodami w dół i teraz,albo w prawo,albo w lewo.Wybrałam prawo i dobrze wybrałam bo na wprost była kuchnia:
-O już jesteś,siadaj.
-Dzięki.-Powiedziałam cicho.
-Trzymaj tu są twoje kanapki.
-Dziękuje.-Odpowiedziałam teraz trochę głośniej.
Wszyscy delektowali się kanapkami których każdy miał po cztery.Smakowało mi,lecz gdy zjadłam odeszłam od stołu i wróciłam do pokoju.Ja nie chcę tu być,powiedziałam sama do siebie i w tej samej chwili padłam na łóżko.Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do tego pomieszczenia dlatego już przestałam walić w drzwi.Postanowiłam wziąść prysznic,więc wzięłam potrzebne mi rzeczy i poszłam do łazienki.Zamknęłam drzwi i odkręciłam wodę po czym pod nią weszłam.Nie wiem ile siedziałam,lecz wiem że nie długo.Wyszłam z pod gorącej wody wytarłam się ręcznikiem,ubrałam przygotowane wcześniej rzeczy i wyszłam.

sobota, 14 marca 2015

Prolog

Spotkanie,które odmieniło ich życia.Zaginione rodzeństwo:
-Ale ja nie mam braci!
-To my jesteśmy tym zaginionym rodzeństwem.
-Ale to nie możliwe.
Jednak sprawy posunęły się za daleko:
-Pomocy!!!
-Laura!!!
Co zrobią ich znajomi:
-Oni nie mogą się dowiedzieć.
-Dlaczego?
-Bo nie chcemy ryzykować twojego życia.
Jednak było już za późno,oni już to wiedzieli.Smutek,płacz,depresja,szantaż:
-Albo mi wszystko powiesz,albo nigdy nie zobaczysz swoich braci.
-Nigdy!
-Sama tego chciałaś.
-Nie!!!
Błaganie o pomoc,,Zayn,Niall co z nimi?" Jej pytanie.
Jak potoczą się ich losy?Co stanie się z zaginionym rodzeństwem?