niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 2

Chwilę później do pokoju z tego co zapamiętałam wszedł Tomlinson:
-Hey nie smakowało ci?
-Hey niby czemu?
-Bo tak jakoś szybko odeszłaś.
-Nie było pyszne,tylko ja tak mam od zawsze.
-Aaa już kumam.
-A jacy są ten Malik i Horan?
-Zobaczysz a teraz muszę już iść pa
-Pa.
I co teraz?Nie ma tu telewizji a ni komputera to co ja mam robić.Postanowiłam,że pójdę spać,lecz udało mi się to dopiero po 15 minutach.
-----------------------------------------------Następny dzień--------------------------------------------------------
Obudziłam się rano i zauważyłam,że ktoś przy mnie siedzi był to Style's. Co on tu robi tak wcześnie:
-Hey,co ty tu robisz tak wcześnie?
-Nic siedzę sobie.
-Siedzisz sobie powiadasz.
-No.-Powiedział śmiesznym głosem na co zaczęłam się śmiać.
-Za godzinę śniadanie zejdź na nie.
-Ok.
Dziwiło mnie to iż mogę rozmawiać z nim normalnie.Na początku wydawał się na kogoś kogo masz się słuchać i nie rozkazywać mu.A tymczasem mogłam do niego powiedzieć to co chciałam.Ciekawe kiedy poznam resztę.Mówił że mam zejść na śniadanie a szczerze byłam trochę głodna.Bez zastanowienia wyciągnęłam coś z szafy,ubrałam się w to i zeszłam na dół.Weszłam do kuchni i zobaczyłam talerz na którym leżało parę kanapek i kubek herbaty.Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.Kanapki były przepyszne,więc zjadłam je wszystkie co do okruszka.Teraz trochę żałuję,że nie podałam mu prawdziwego imienia i nazwiska,lecz nie powiem mu teraz bo sam powiedział,że nie lubi jak ktoś kłamie.Wstałam od stołu i wróciłam do pokoju.Szczerze ten pokój przypomina mi mój pokój z domu dziecka i to w tym było najgorsze.Podeszłam do małego okienka i otworzyłam je po czym wystawiłam głowę na dwór.A tak na marginesie to gdzie ja jestem.Czy ja jestem nadal w Szkocji?Bo nie wydaje mi się.Zastanawiało mnie jedno co oni mają zamiar ze mną zrobić.No bo chyba nie będą mnie tu trzymać bo tak.Drzwi otworzyły się,a w nich pojawił się Payne:
-Tu masz jakąś książkę do czytania.-Powiedział i położył ją na łóżko.
-Dzięki.-Powiedziałam,a on wyszedł.
On był inny niż ci wszyscy,był bardziej zamknięty w sobie.Przynajmniej tak wywnioskowałam.Mało się odzywał,rzadko tu przychodził.No szczerze to Style's bywał tu najczęściej,a właściwie gdzie on jest i jak ma na imię?Zaczęło mi się nudzić dlatego podeszłam do łóżka i zaczęłam czytać przyniesioną mi książkę.Była dość ciekawa choć na pierwszy rzut oka wydawała się być nudna.Nie wiem która była godzina,ale byłam strasznie głodna.W tej chwili usłyszałam jak ktoś woła mnie na obiad.Zeszłam na dół i Zobaczyłam dwóch innych chłopaków to pewnie Horan i Malik:
-Hey.-Rzucili w tym samym momencie.
-Hey.-Odpowiedziałam.
-Ja jestem Horan,a to Malik.-I wskazał ręką na chłopaka siedzącego obok.
-Camila.
-Miło poznać.
-Mnie też.
W tym momencie usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam jeść.Już miałam odchodzić od stołu,gdy Styles powiedział:
-A deser.
-Ok.
Wróciłam się z powrotem,a po chwili dostałam wielki puchar z lodami i owocami plus bita śmietana.Jak już skończyłam jeść odeszłam od stołu i wróciłam na górę.Znów zabrałam się za czytanie tej książki bo co miałam innego robić.Nawet nie zdążyłam jej otworzyć a przy drzwiach stali Malik i Horan:
-Hey idziesz z nami na spacer?
-Jak mogę to tak.
Ubrałam trampki,jakąś bluzę i wyszłam.Nie znałam tej okolicy i w tej chwili stwierdziłam,że to nie jest Szkocja:
-Ej czy ja jestem w Szkocji?
-Nie w Angli.
Aha czyli jednak dobrze myślałam nie jestem w Szkocji,ale dlaczego musieli wywozić mnie aż z kraju żeby mnie poznać:
-A tak szczerze to gdzie idziemy?
-Pokazujemy ci okolice.
-Właściwie to pierwszy raz jestem w Angli i muszę przyznać,że ładnie tutaj macie.
-Dzięki ale my nie stąd.
-To skąd?
-Ja z Wali,a Horan z Irlandii.Ty pewnie ze Szkocji?
-Dokładnie.
-Zdradziło cię pytanie.
-Domyśliłam się.-Powiedziałam na co wszyscy się zaśmiali.
-Co wy tu robicie całymi dniami?
-Gramy w piłkę,chodzimy po mieście.
-Nie nudzi wam się?
-Nie.
Byliśmy już dość daleko od ,,domu" i szczerze nie chciałam tam wracać:
-A teraz Camila powiedz twoje prawdziwe imię.
-Ale to jest moje prawdziwe imię czego wy chcecie?
-Wiemy,że nie.
-Ale to jest moje imię.
-Ok.
Chodziliśmy tak dość długo rozmawiając o różnych rzeczach.Czułam z tymi chłopakami więź tak jak bym ich już wcześniej znała tylko to było bardzo,bardzo,bardzo... temu.Chyba od kąt wyszliśmy minęła jakaś godzina,dwie.Po chwili zawróciliśmy w drogę powrotną.Gdy weszłam od razu zaczepił mnie Style's:
-Muszę ci coś powiedzieć.
-Co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz